Pandemia będzie trwała do końca świata i jeden dzień dłużej. Nareszcie można stosować zasady ekonomiki wojennej bez kosztów wojny. Poza tym to wspaniały sposób na to, by zarobił ten, kto ma zarobić. Dzisiaj pod mój dom zajechał samochód, pan wręczył mi w torebce dwie maseczki z fundacji urzędu gminy. Torebka była rozerwana, czort wie, ile osób miało w rączkach te maseczki i ile jest tam wirusów i bakterii, no i oczywiście skąd? bo czy to aby nie z tego słynnego transportu z Chin?

Przecież to jest teraz wspaniały biznes te maseczki, fartuchy, czepeczki, osłony na twarz, osłony na lady... sprowadzanie tego z Chin... prowizja dla pośrednika...za wszystko płaci budżet i nie marudzi. Potem to trzeba porozwozić po kraju. No i w gminie też pan wsiada w samochód i objeżdża wszystkie domy. Z czym... z maseczką, którą wyrzucę do kosza, bo jej nie założę... To jest tak jakby kopać doły i je zasypywać. Dużo ruchu, może kredytów, pośredników i cała para idzie w gwizd.

Nareszcie można stosować zasady ekonomiki wojennej bez kosztów wojny.

+

Najlepszego! Nie jestem wielkim entuzjastą alkoholu, ale przez tę całą psychozę coraz częściej ciepło myślę o tym, żeby się porządnie napić.

Tak bez zagrychy?

Najlepszego.

Sto lat!

Jutro będzie dobre wino pite metodą telefoniczną ze znajomym/sąsiadem. On u siebie, ja u siebie, bo tak bezpieczniej i pewnie krócej, co ograniczy nudzenie znowu o tym samym.

To Zięba i na respiratorach się zna? Niespotykanego talentu człowiek.

Byłem wczoraj na pogrzebie, więc musiałem wyjść w dzień, do ludzi. No a nie mam maseczki, wziąłem jakiś szalik. Do cmentarza dojechałem z kolegą samochodem, bez masek. Na cmentarzu całe spektrum: ludzie z maskami domowej roboty, z materiału tkanego, z tworzywa sztucznego, bandany też i jedna pani przemknęła na rowerze z tubą z tworzywa nasadzoną na głowę (taką ścianką przednią, bo tyłu nie miała). No nieźle, pomyślałem, wszyscy zwariowali. Ja zasłaniam twarz po zapytaniu swojego rozmówcy, czy się boi, czy nie. 
To był pogrzeb znajomego z dzieciństwa, kontaktów nie utrzymywaliśmy od 30 lat, ale mój kolega jechał, bo znał go ciut lepiej, więc pojechałem z nim. Po takim czasie, kiedy zbierają się już posunięci w latach ludzie, których nie widziało się szmat czasu, trudno kogokolwiek rozpoznać. I to było również zabawne.
— Cześć.
— Cześć.
— Ale wiesz co, ja nie wiem, z kim rozmawiam.
Tu pada imię, czasem nazwisko. Dalej stupor.
— Nie kojarzę, musiałbyś maskę ściągnąć.
Twarz zostaje odsłonięta.
— Aaaa..., pamiętam cię.
Po chwili nikt z nas już w masce nie stał, albo tylko maskował, że ją ma założoną. 
Na kaplicy cmentarnej informacja, że może w niej przebywać 10 osób i żeby w pierwszej kolejności mogła tam przebywać rodzina. Zostaliśmy na zewnątrz. Towarzyszyliśmy tylko w drodze i pożegnaniu i ceremonii pochowania doczesnych szczątek. 
Ksiądz z maską na szyi. Jedynie panowie z zakładu pogrzebowego, w końcu stykający się ze śmiercią codziennie, kompletnie niczego nie udawali. Ani jeden w masce nie był.
Są jeszcze oznaki życia na ziemi :)

No popatrz, ja też, a Ty się znasz? Mówił też o innych sprawach, na których się nie znam i trudniej mi zweryfikować, ale wątpliwości odnośnie testów i ogólnie diagnostyki mam podobne.

Dwa czy trzy tygodnie temu pisałeś, że każdy będzie miał wokół siebie jakiegoś poszkodowanego przez zarazę, kiedy to miało nastąpić?

Z tymi szczepionkami to jest jazda bez trzymanki, ale nie ciągnijmy tego, bo to mocno drażliwy temat. 

On jest do zamilczenia. Z absurdem się nie dyskutuje. 

Nie znałem tego, ale w czasie oczekiwania na karetkę na pewno można zastosować

"W trakcie oczekiwania na pomoc medyczną, należy ułożyć chorego na plecach i lekko podwyższyć tułów. Zatroszczmy się też o to, by mógł swobodnie oddychać. Usuńmy wszystko, co uciska ciało – rozluźnijmy pasek, krawat, rozepnijmy koszulę lub biustonosz.

Przed przybyciem karetki chory może panikować. Będzie doświadczał strachu przed śmiercią. Dlatego osoba udzielająca pomocy powinna go uspokajać i pocieszać. Nie można o tym zapominać, ponieważ lęki mogą pogorszyć stan zawałowca."

W przypadku zawału stan psychiczny jest bardzo ważny i takie coś z dziedziny akupresury potrafi działać, z tego bym się nie śmiał, a Zięba nie powiedział, żeby nie wzywać karetki. Lekarze zawałowcom podają czasem morfinę lub podobne specyfiki, jeszcze w karetce, żeby pacjent się po prostu uspokoił i rozluźnił. Im szybciej, tym lepiej i tym mniejsze szkody zawał spowoduje.

już dawno sie skompromitowałeś, i tyle

Ale po co takie mocne słowa ? No po co.. ? Proszę zastanów się i troszkę zejdź z tonu..Wszak można używać innych form komunikacji.. 

Coz moge Panu odpowiedziec ?

Jedynie, ze: „Polemika z glupstwem nobilituje je bez potrzeby”

Bez odbioru.

Tu nie chodzi o respiratory itp.. 

Ten kto miał umrzeć to umarł, liczebność umierających codziennie drastycznie nie wzrosła i nie wzrośnie .. Prawdopodobieństwo śmierci jest takie, jak wygrana czwórka w totolotka, chyba nawet mniejsza. Umieraja ludzie z powiklaniami.A diagnostyka jest kulawa , nie ma dobrych testów na covid19 ,bo jak by były dobre ,to rowniez szczepionka by byla.. Wszyscy o podwyższonej temperaturze ciała juz sa skazani i podejrzani.. Wirus jest nierozpoznany..Nie znamy wyników  sekcji zwlok.. Jest wiele niewiadomych.. Komunikaty sa mylne itp itd ..To co sie dzieje to jest paranoja, absurd łącznie z tymi maseczkami..  Właściwie to dominuje histeria ,jak słusznie zauwazył Valser lęk przed śmiercią...

wczoraj w lesie stadko jeleni widzialem, tak przeszly gesiego przez sciezke, najwiekszy  rogacz na przodzie i ostatni najmniejszy, piec ich bylo w sumie.

potem spotkalem dwoje ludzi w maskach i z kijkami, na dziendobry obrocili sie plecami.

Wszystkiego najlepszego. Pandemia niebawem sie skończy, niech no tylko zakwitną jabłonie

Medycyna to jest tylko narzędzie. Rozwijane przez lata, ale mające swoje naturalne ograniczenia. I w ramach tych ograniczeń może pomóc tyle, ile może.

Cuda w medycynie się jednak zdarzają. Ale nie przez spożywanie witaminy C, ozonu, czy czegokolwiek a przez modlitwę.

"Nie wiem, jak reszta, ale ja mam w kręgu (na szczęście dalszych) znajomych licznych poszkodowanych, w tym jeden zgon"

Całkiem mozliwe, że mam bardzo mało znajomych jak na normalne standardy. Krąg moich zainteresowań jest ograniczony i skupiony stąd słyszałem jedynie o 2 przypadkach, nawet nie z otoczenia jakiegoś dalszego typu znajomy znajomego a ten ma kolegę,  tylko bardziej gazetowego.

1) przypadek: nowo mianowany główny łowczy kraju, były dyrektor polskiego oddziału wielkiej korporacji niemieckiej; prawdopodobnie był ogniskiem rekordowej liczby zarażeń w małym, zapyziałym miasteczku w Wielkopolsce. Od niego zaraził tez wiceminister środowiska. Zmarł zarażony jego 85letni ojciec.

2) przypadek:  Nicki Pedersen, żużlowiec, były MŚ, pseudonim Dzik ze względu na impulsywny charakter. Jak u nas już były ograniczenia, wiadomo że liga nie wystartuje, Brytole ogłosili, że oni jadą. No to min. po piniundz pojechali Duńczycy w tym, a jakże Nicki. Długo nie pojeździli, bo chyba z tydzień i musieli wracać do domu. Po powrocie Duńczyk ogłosił na instagramie, że ma Covid19, prawdopodobnie zaraził się na lotnisku w UK i że musiał w domu walczyć o test, bo nie chcieli mu zrobić w tej wstrętnej Danii. W mediach społecznościowych posypały się lamenty Niki nie umieraj, walcz o życie itd. Na co Dzik odpowiadał: spokojnie nie mam problemów z oddychaniem, znam swoje ciało. Było to dajmy na to we wtorek. Po czym w sobotę  Dzik publikuje na instagramie filmik, hello jak się macie ja właśnie robię 50 pompek. Filmiku i posta trudnooczywiście odszukać w internecie, bo pewnie kazali mu usunąć mało obywatelską postawę.     

Chce Pan powiedzieć, że jak pacjent ma trudności w oddychaniu to to lepiej mu zatkać usta tamponem niz podać respirator?

Wot logika.

Człowiekowi , który ma kłopoty z oddychaniem chodzi o respirator  a nie o przgniecenie go poduszką.

Czym innym jest działanie w konieczności a czym innym  pitolenie (sorry) o statystykach i dobre rady ciotki calafonii.

https://echodnia.eu/radomskie/robert-skora-przegral-z-koronawirusem-w-sobote-w-jedlniletnisku-odbyl-sie-jego-pogrzeb/ar/c1-14923120

Tak twierdzi Maciek znajacy Roberta S. a ktory pracowal takze w radomskim szpitalu a ostatnio jako kontraktowy rehabilitant w Stocerze. Zwolniony juz zreszta jak reszta kontraktowcow.

Ja wiem ,ze wszystko jest nadmuchane i sam robilem dzis i wczoraj  zakupy bez maseczki . Jednak nie mam takiej wiedzy by to negowac i pomijac fakty ,ktore co jakis czas wymuszaja powsciagliwosc i roztropnosc.

Ja mam bardzo specyficzny krąg znajomych - nie jestem reprezentatywny dla populacji ogólnej. 

Jest faktem, że w porównaniu z krajami ościennymi (o USA, czy UK nie wspominając) przypadków ciężko przebiegających jest u nas mało. Czy jest to zasługa ministra, czy Najświętszej Panienki nie mnie rozstrzygać. Jeśli jednak ten trend się utrzyma za miesiąc i dwa, należałoby się cieszyć i nie od rzeczy byłoby Częstochowę nawiedzić. 

To już u na bylo wcześniej, na początku roku. 

Rozumiem i wiele spostrzeżen podzielam . Odpowiadam SalomonH ,że to nie nie wyssane z palca.  Trzeba też mieć na uwadze że przy ok 500 zgonach w Polsce dość trudno znać kogoś kto zna kogoś. 

Z perspektywy czasu łatwiej będzie o jednoznaczne oceny.

Wszelkiej pomyslnosci z okazji Imienin.

A na jesieni być nie mogło, bo to ciężki wirus bojowy wyprodukowany w instytucie Wauhan, którym wypchano nietoperze sprzedawane na tamtejszym targu. W grudniu, nie pamiętasz? 

bo za każdym razem brak merytoryki, odniesienia do przytaczanych badań z różnych stron, wielu naukowców, lekarzy i praktyków, zero, prócz czystego tzw. hejtu i propagandy, graniu na emocjach i braku podstawowej wiedzy, żenada, wstyd i jak tak można, głupota naprawdę boli, nie mówiąc o złej woli ... ...

bez odbioru, oczywiście